Wszystko wskazuje na to, że sięgający w lutym 2,2 proc. wzrost wskaźnika cen wyczerpał swoją dynamikę na dłuższy czas. Spadek notowań ropy naftowej, umocnienie się złotego i szczyt sezonowego wzrostu cen żywności pozwalają spodziewać się mniejszej presji inflacyjnej w najbliższych miesiącach.
Po lutowych notowaniach ropy naftowej, sięgających 55-57 dolarów za baryłkę, zostało już tylko wspomnienie. W czerwcu średnia cena surowca typu Brent wynosi 47,5 dolara i jest o 5 proc. niższa niż rok wcześniej. Z tej strony nie należy się więc spodziewać presji w tym miesiącu, a jeśli notowania ropy nie pójdą mocniej w górę, także w kolejnych miesiącach. W maju, przy inflacji wynoszącej 1,9 proc., ceny transportu były wyższe niż przed rokiem o 4,2 proc. a ceny paliw na stacjach o 7,6 proc. W czerwcu i lipcu przełożą się na wskaźnik cen w znacznie mniejszym stopniu, tym bardziej że złoty jest znacznie mocniejszy względem dolara niż w czerwcu 2016 r. (w lipcu ubiegłego roku kurs dolara sięgał niemal 4 zł). Tańszy dolar oznacza także niższe ceny wielu innych importowanych towarów, a więc i mniejszą presję inflacyjną. Dopóki za dolara będziemy płacili wyraźnie mniej niż 4 zł, a notowania ropy nie powrócą zdecydowanie i trwale powyżej 50 dolarów za baryłkę, z tej strony inflacyjne tendencje nie będą mieć wsparcia, a więc wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych powinien pozostawać poniżej 1,8-1,9 proc.
źródło:GERDA BROKER