W ciągu roku skurczyła się o połowę giełdowa wartość Jeronimo Martins, do której należy Biedronka. Powodem są niezadowalające wyniki polskiej sieci – czytamy w serwisie wyborcza.biz. Jeronimo Martins wśród gigantów handlowych działających na całym świecie, jak Tesco, Lidl czy Carrefour, jest bardzo nietypową spółką. Inwestuje tylko w trzech krajach: Portugalii (największa sieć supermarketów w kraju Pingo Doce), Kolumbii (sieć sklepów Ara, na razie nieistotna dla wyników firmy) i właśnie w Polsce, gdzie w połowie lat 90. odkupiła od poznańskiego biznesmena Mariusza Świtalskiego 200 sklepów Biedronka. Dziś liczy ona ponad 2,5 tys. punktów i daje aż 66 proc. przychodów Grupy Jeronimo Martins.
Wyborcza.biz zwraca uwagę, że klienci kupują w Biedronkach coraz mniej. W branży handlowej o kondycji biznesu mówi tzw. wskaźnik LFL. To porównanie sprzedaży w tym samym sklepie teraz i przed rokiem. W 2011 roku Biedronka mogła się pochwalić 20-proc. wzrostem LFL. Jeszcze w pierwszym kwartale 2013 r. wzrósł on o 8,8 proc. W pierwszym kwartale tego roku był już spadek o 2,7 proc. W drugim kwartale – gdy były Święta Wielkanocne – wzrost był symboliczny: o 0,3 proc. (bez świąt byłby spadek o 1,7 proc.).
A trzeci kwartał? To znów spadek o 1,3 proc. I nie pomogło nawet wprowadzenie do sieci w wakacje tego roku możliwości płacenie kart.