Polski rynek e-commerce charakteryzuje się bardzo dynamicznym wzrostem na poziomie 20-30% rocznie. Czy zagraża to pozycji centrów handlowych i należy przewidywać, że sprzedaż przeniesie się całkowicie do internetu?
Według prognoz rynkowych do 2020 roku wartość polskiego rynku e-commerce wzrośnie z obecnych 40 do 63 mln zł. Zakupy on-line są niezwykle popularne i wygodne ze względu na możliwość zrobienia ich o dowolnej porze, bez wychodzenia z domu i stania w kolejkach. Czy to oznacza koniec ery galerii handlowych? Niekoniecznie!
Intensywny rozwój rynku e-commerce z perspektywy handlu tradycyjnego należy potraktować raczej jako bodziec do modyfikacji oferty galerii niż jako zagrożenie. Sieci sklepów stacjonarnych są wciąż niezbędne – chociażby dlatego, że klienci chcą mieć możliwość przymierzenia ubrań, czy porównania produktów. Obecnie mamy do czynienia z efektem ROPO – research online, purchase offline i odwróconego ROPO, kiedy konsument zbiera informacje o danych produktach w sklepie tradycyjnym, aby zakupić je w internecie. Oba rynki – tradycyjny oraz elektroniczny mają więc szansę na współdziałanie i wszystko wskazuje na to, że właśnie tego oczekuje klient.
– Dzięki zakupom internetowym mamy szansę poznać ofertę danego sklepu bez wychodzenia z domu – pozwala to zaoszczędzić czas spędzony na tradycyjnych zakupach, ale nie ma szans, aby e-commerce przejęło funkcję jaką pełnią centra handlowe. Sprzedaż offline i online powinna się przenikać i uzupełniać. Jest to możliwe m.in. dzięki wskazaniu dostępności towaru w danym sklepie stacjonarnym lub możliwości rezerwacji produktów i odbioru zakupów internetowych w galerii handlowej. Myślę, że rozwój e-commerce to nie powód do zmartwień dla zarządców galerii handlowych – raczej motywacja do wprowadzenia ciekawych udogodnień, które będą miały szansę zatrzymać klienta w obiekcie na dłużej – komentuje Adrian Majsterek, inwestor A&A
źródło:BOIG